Sądowy mit Frankowiczów obalony danymi
Narracja o Frankowiczach jako głównych sprawcach zatorów w polskich sądach zdobyła szeroką popularność w debacie publicznej. Ministerstwo Sprawiedliwości, powołując się na przeciążenie wydziałów cywilnych, forsuje ustawę frankową, która może znacząco zmienić dotychczasowy porządek prawny. Tymczasem dane statystyczne rzucają nowe światło na udział spraw frankowych w całości systemu sądowniczego. Ich analiza pokazuje, że wbrew medialnym doniesieniom, Kredytobiorcy walczący z bankami nie są głównym źródłem problemów sądów.
Marginalny udział w sądach I instancji
W latach 2017–2024 do sądów I instancji wpłynęło niemal 76 milionów spraw cywilnych, z czego tylko ok. 363 tysięcy dotyczyło kredytów frankowych. W samym 2024 roku pozwy Frankowiczów stanowiły jedynie 0,9% całkowitego wpływu do wydziałów cywilnych. Dane te jednoznacznie pokazują, że obciążenie sądów I instancji sprawami frankowymi jest znikome i nie może być traktowane jako powód ich niewydolności.
Rosnąca presja w sądach II instancji
Odmienna sytuacja panuje w sądach II instancji, gdzie udział spraw frankowych w 2024 roku sięgnął niemal 16%. W latach 2017–2024 wynosił jednak średnio 6,5%. Choć dynamika wzrostu jest widoczna, to i tutaj Frankowicze nie są jedynym źródłem presji. Wzrost liczby apelacji wynika głównie z wcześniejszych wyroków I instancji, których coraz więcej zapada na korzyść Konsumentów.
Efektywność systemu rośnie
Sądy, mimo zwiększonej liczby spraw, coraz lepiej radzą sobie z rozstrzyganiem sporów frankowych. W 2024 roku w sądach I instancji zapadło niemal 80 tysięcy wyroków w tych sprawach, podczas gdy w 2021 było ich zaledwie 22,6 tysiąca. Również w sądach apelacyjnych widać postęp – z 1 tysiąca wyroków rocznie w 2021 roku do blisko 18,5 tysiąca w 2024.
Nowy wydział w Warszawie nie rozwiąże problemu
W odpowiedzi na zwiększony wpływ apelacji utworzono w Warszawie wyspecjalizowany wydział frankowy. Jego powstanie pozwala mieć nadzieję na szybsze rozpatrywanie spraw, ale eksperci ostrzegają, że wydział ten szybko może zostać sparaliżowany nadmiarem spraw, jak miało to miejsce wcześniej w sądzie okręgowym. Alternatywą mogłoby być przekierowywanie apelacji do mniej obciążonych sądów w innych miastach.
Projekt ustawy pod ostrzałem
Ustawa frankowa, przygotowana przez resort sprawiedliwości, spotkała się z falą krytyki. W konsultacjach publicznych zgłoszono ponad 200 uwag, w tym ze strony Rzecznika Praw Obywatelskich. Eksperci ostrzegają, że ustawa może być nie tyle pomocą dla systemu, ile narzędziem korzystnym głównie dla banków. Zamiast rozwiązywać problemy, może pogłębić chaos prawny.
Banki wycofują się z propozycji ugodowych
Zyskując nadzieję na rozliczenia według korzystniejszej dla nich teorii salda, banki przestały być skłonne do zawierania ugód z Kredytobiorcami. Wiedząc, że przewlekłość postępowań nie będzie ich już kosztować tyle co dotychczas, coraz częściej rezygnują z szybkiego zakończenia sporu. W efekcie sądy mogą zostać zalane niekończącymi się apelacjami.
Sposób na realne odciążenie sądów
Najlepsze efekty w redukcji liczby trwających procesów osiągnął mBank, który zaczął rezygnować z apelacji oraz był bardziej otwarty na propozycje ugodowe. To pokazuje, że prostsze i skuteczniejsze rozwiązania są możliwe. Wystarczy dobra wola banków oraz wsparcie dla Konsumentów w prowadzeniu konstruktywnych negocjacji.
Fakty pokazują jasno: Frankowicze nie są winni zapaści sądownictwa. Ich sprawy to niewielki procent całkowitego obciążenia systemu, a sądy wykazują coraz większą skuteczność w ich rozpatrywaniu. Zamiast wprowadzać kontrowersyjną ustawę, lepszym rozwiązaniem byłoby wspieranie procesu ugód oraz tworzenie nowych, wyspecjalizowanych wydziałów. Prawdziwa reforma wymaga rzetelnych analiz, a nie narracji opartych na mitach.