Nowy rząd a sprawy frankowe
Wszyscy zdają sobie sprawę z tego, że wydziały cywilne polskich sądów okręgowych są przeładowane sprawami frankowymi, które dotycząc unieważnienia kredytów. Aktualnie toczy się już przeszło 130 tysięcy tego typu procesów sądowych, a po ostatnich wyrokach Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej ich liczba z pewnością wzrośnie. Najbardziej zaniepokojone o przewlekłość rozpraw sądowych są banki. Stanowi to dla nich argument do namówienia rządzących do powrotu nad pracami związanymi z ustawą frankową. W szczególności, że gotowy projekt oczekuje w Komisji Nadzoru Finansowego na zaprezentowanie nowemu premierowi i nowemu ministrowi finansów.
Politycy jednak nie śpieszą się do zawierania sojuszu z bankami kosztem Kredytobiorców frankowych. Wiedzą oczywiście, że waluta franka szwajcarskiego jest dla Kredytodawców ogromnym obciążeniem, a to z kolei może wpłynąć na finansowanie przez sektor bankowy potrzeb gospodarki. Jednak działacze polityczni zdają sobie sprawę, że to Kredytobiorcy a nie banki decydują o ich elekcji w wyborach, a głos wielotysięcznej grupy może mieć w tym przypadku decydujące znaczenie.
Właśnie dlatego, już wcześniej, pomysł prezesa Jastrzębskiego został odrzucony przez Zjednoczoną Prawicę. Zakładanie, że konkurenci polityczni Prawa i Sprawiedliwości zgodzą się na propozycję szefa Komisji Nadzory Finansowego jest bardziej niż ryzykowne.
Eksperci otwarcie mówią, że rząd nie zaakceptuje tej ustawy. Przyczyn jest kilka.
Po pierwsze, nadchodzące wybory samorządowe i oczywiście ich wcześniejsza kampania, która najprawdopodobniej będzie bardzo zacięta. Podpisanie antykonsumenckiej ustawy zostanie z pewnością głęboko wytknięte przez polityków Prawa i Sprawiedliwości.
Po drugie, posłowie Koalicji Obywatelskiej oraz Trzeciej Drogi w swojej kampanii wyborczej do Sejmu opowiedzieli się za Frankowiczami. Polska 2050 poparła liczne zawieranie porozumień, ale według przepisów zgodnych z wytycznymi Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Po trzecie, i chyba najistotniejsze – wejście w życie ustawy frankowej, która następnie uniemożliwi lub utrudni Frankowiczom dochodzenie swoich roszczeń w sądzie, to szybka i łatwa droga na przekierowanie sprawy do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej oraz na liczne powództwa pod adresem Skarbu Państwa. O tym wie akurat każdy, kto ma zaledwie niewielkie pojęcie na temat prawa, a tym bardziej ciężko podejrzewać o brak wiedzy w tym zakresie pana Donalda Tuska. Zapewne zdaje on sobie doskonale sprawę, jak bezkompromisowe są unijne instytucje dla krajów, które starają się omijać prawo wspólnotowe.