Działania pseudokancelarii a ugody frankowe z bankami
Na polskim rynku działają tzw. pseudokancelarie. Zarabiają one m.in. na organizowaniu spotkań miedzy Frankowiczami a nieznanymi radcami prawnymi, czy też adwokatami. Podmioty te, istniejące jako spółki z o.o. i spółki akcyjne, nakłaniają Kredytobiorców frankowych na pozwy, oferując brak kosztu początkowego przy zawarciu współpracy. Firmy tego rodzaju w wielu przejawach swojej aktywności postępują niemoralnie. W efekcie tak nieuczciwej działalności nie ponioszą żadnych konsekwencji, ponieważ nie podlegają kodeksowi etyki zawodowej. Uwagę zwrócili na to eksperci, którzy chcąc chronić Frankowiczów przed oszustwem, nagłośnili tą sprawę w mediach.
Rezultatem tego jest trwająca od kilku miesięcy praca Ministerstwa Sprawiedliwości nad ustawą, która uściślałaby pracę kancelarii odszkodowawczych. W przypadku, gdy dojdzie do wprowadzenia zmian, takie kancelarie będą miały możliwość prowadzić tylko i wyłącznie osoby posiadające odpowiednie wykształcenie. Dodatkowo zakończy się też swoboda w określaniu kosztów współpracy. Zostaną wprowadzone maksymalne sumy określające płacę tych firm. Oczywiste jest, że większość z nich pobiera ogromne premie za zwycięstwo, wynoszące nawet kilkadziesiąt procent od otrzymanej przez Kredytobiorcę korzyści.
Nie ma więc co się dziwić, że pseudokancelarie próbują zawrzeć jak najwięcej kontraktów, zanim niesprzyjające im zasady zaczną obowiązywać, a co za tym idzie rozliczyć w tym okresie największą ilość współprac. Rozliczenie się z Kredytobiorcami frankowymi może być nieco utrudnione, ponieważ procesy sądowe o umowy kredytów frankowych trwają średnio od 3 do 4 lat. A tak się składa, że w tym okresie w polskim prawie może sporo kwestii ulec zmianie. W związku z tym pseudokancelarie próbują zmienić sposób swojego działania, rozpoczynając propagowanie na szerszą skalę, tzw. grupowych negocjacji ugodowych. Według nich tego rodzaju ugody mają doprowadzić do korzystniejszych efektów niż te, które uwzględniają rekomendacje przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego. Część psuedokancelarii twierdzi, że tak przygotowane ugody są zgodne z wyrokami Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej.
Nasuwa się pytanie. Czy opłaca się rozpoczynać grupowe negocjacje, tym samym rozpoczynać współpracę z pseudokancelarią? Odpowiedź jest prosta, stanowczo nie. Firmy te nie mają żadnych sukcesów w tej kwestii. Jeżeli Frankowicz zapyta się pracownika takiej pseudokancelarii, ile porozumień zgodnych z decyzjami Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej udało się do tej pory podpisać, z pewnością taki pracownik zasłoni się, tzw. tajemnicą ugodową.
Idąc w tym kierunku, Kredytobiorca frankowy powinien uwierzyć podmiotowi, iż ma on możliwość wywalczenia dla niego wysoce korzystną ugodę. Wówczas Frankowicz nie ma, ani gwarancji, ani zabezpieczenia świadczącego o tym, że dojdzie do jakiejkolwiek ugody. Pseudokancelarii zależy tylko na tym, aby Frankowicz zawarł umowę o współpracy oraz upoważnił do reprezentowania go w kontaktach z bankiem. A co nastąpi w sytuacji, gdy oferta porozumienia będzie niesatysfakcjonująca? Wtedy pseudokancelaria zasugeruje oczywiście typowy proces sądowy, który prawdopodobnie zakończy się unieważnieniem umowy kredytu frankowego. Ewentualnie podsunie pomysł skorzystania z ugody zaproponowanej przez bank, oczywiście pobierając za to wysokie honorarium.